PORADY

Kapliczka Św. Huberta


Po co nam kult św. Huberta?

Każdego roku w listopadzie powracamy do tematyki św. Huberta, patrona myśliwych. Niestety ma to miejsce tylko raz w roku, trzeciego listopada i na tym sprawa się kończy.
Czy myśliwym potrzebny jest ich specjalny święty? Jakie korzyści daje nam jego patronat? Czy jest to ktoś, do kogo mamy kierować prośby o obfity rozkład na polowaniu?

Rola patrona myśliwych powinna być zupełnie inna. Święty Hubert może przybliżać łowiectwo ludziom, którzy widzą je przez pryzmat zabijania dzikich zwierząt, czy to w celu późniejszego skonsumowania, czy też jako wzbogacenie kolekcji trofeów . Wiadomo, że takie postępowanie może wzbudzić odrazę i oburzenie

Na wielu prywatnych stronach internetowych o łowiectwie, zwyczajni ludzie mają możliwość zobaczenia fotografii o treści budzącej co najmniej zgorszenie. Nie tak dawno pewien myśliwy w mailu, który od niego otrzymałem, zachęcał mnie do obejrzenia swojej strony internetowej. Znalazłem na niej m.in. zdjęcia z polowań, które wstrząsnęły mną do głębi: na kilku fotografiach pokazano kulkowanie kaczek (patroszenie), sfarbowane dziki, na których ułożono równie zbroczoną farbą zwierza białą broń w stylu samurajskim. Dalsze zdjęcia to „umęczona” zwierzyna oraz butelki rozbijane strzałami ze sztucera.
Taki obraz myśliwego psuje wizerunek całej sztuki łowieckiej.

W ubiegłym sezonie w naszym piśmie, miałem okazję widzieć zdjęcie myśliwego z ubitą łanią i cielakiem, a jego opis brzmiał chełpliwie iż ów „nemrod” szykuje się teraz na pierwszego byka. Poluję już dosyć długo i choć widziałem niejedno, podobne historie robią na mnie negatywne wrażenie. Pod wpływem owego zdjęcia, zainspirowany tragedią jeleniej matki i jej dziecka, które po upadku łani czekało na nią i również otrzymało kulę, doszedłem do przekonania że czas poprosić naszego patrona o pomoc…

Mój św. Hubert

Sposób, w który przedstawiano św. Huberta nigdy w pełni mi nie odpowiadał. Pisałem już na ten temat i nie będę wracał do tego. Postanowiłem pokazać świętego Huberta zwykłym ludziom, takim którzy o łowiectwie nie wiedzą nic albo bardzo niewiele. Namalowałem obraz olejny na płótnie, a następnie wykonałem tysiące odbitek w wersji pocztówkowej, ze specjalnie ułożoną modlitwą na odwrocie. Obrazki te od jakiegoś już czasu rozdaję przy różnych okazjach, w tym także kolegom myśliwym. Czynię to w pracy, na imprezach myśliwskich, kynologicznych, itp. Mój św. Hubert to postać, która ma nakłaniać do głębszej zadumy nad sensem łowiectwa w ogóle. Malowidło nie robi specjalnie wielkiego wrażenia na myśliwych, którzy na polowaniach doświadczyli w końcu niejednego. Robi natomiast większe wrażenie na osobach nie związanych z myślistwem.

Kiedy zaprezentowałem obraz grupie ekologów z mojego regionu, a tym samym zagorzałych przeciwników łowiectwa, efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Zapadło milczenie, a po długiej chwili, jedna z pań, bardzo wrogo nastawiona do myśliwych, zapytała:
- Czy pan jest przeciwnikiem łowiectwa?
A kiedy przecząco pokiwałem głową, dodała:
-W takim razie wynika z tego, ze święty Hubert był przeciwnikiem polowania.

Musiałem przyznać rację, a może lepiej byłoby powiedzieć że „był on za, a nawet przeciw”. W efekcie narodził się pomysł stworzenia cyklu malowideł pokazujących moment nawrócenia błądzącego człowieka i skierowania go na właściwą drogę. Święty Hubert powinien się stać pomostem łączącym myśliwych ze zwykłymi, prostymi ale wrażliwymi ludźmi, pozostającymi pod wpływem różnych nieprzychylnych nam środowisk oraz mediów.

Nie tak dawno słyszałem, jak w moim własnym domu, córka tłumaczyła odwiedzającym ją koleżankom szkolnym, że wszystkie liczne trofea łowieckie, które znajdują się praktycznie wszędzie, zostały po prostu zakupione, a nie zdobyte na polowaniu, ponieważ jej tatuś lubi je kolekcjonować.

Kiedy koleżanki wyszły zapytałem córkę, dlaczego właściwie nie powiedziała prawdy, że trofea to pamiątki z polowań moich, mojego ojca i dziadka, oraz że są dla nas powodem do dumy, tak jak tradycja łowiecka w mojej rodzinie.

Fot. 1: Kapliczka w Jaskrowie ufundowana przez Leszka Ciupisa.
Głowa byka oraz tablica pamiątkowa wykonana przez autora

Usłyszałem wyjaśnienie że tak będzie lepiej gdyż: „po co dzieci w szkole mają wiedzieć że mój tata zabija zwierzęta”.

A jeszcze kilkanaście lat temu kiedy to odwiedzałem szkoły, w których jako przedstawiciel koła łowieckiego opowiadałem o łowiectwie, o zwierzynie, grałem sygnały i demonstrowałem trofea, skóry, sposoby wabienia zwierza itd. Wzbudzało to wielkie zainteresowanie młodzieży.

Obecnie dla uprawiających łowiectwo nadeszły ciężkie czasy. Pomijam fakt, że jest ono kosztowne. Stało się przede wszystkim niemodne w aspekcie ogólnospołecznym. Jest czymś, co istnieje, ale lepiej się nim nie afiszować. Powodów takiego stanu rzeczy może być kilka. Na pewno moda na ekologię i „przyjazność” dla środowiska robią swoje. Dochodzą problemy szkód łowieckich i akcje uświadamiania rolników co do swoich praw i roszczeń z tego tytułu.
Ponadto braki reform w strukturach związkowych dopełniają całości. Mamy więc otwartą wojnę „łowiecko – społeczną”.

Nikt o łowiectwie i myśliwych nie pisze o pozytywnie (poza nimi samymi). Dzisiaj najbardziej potrzeba nam prawdy o tym, co robimy dobrego, a nie sensacyjnych kłamstw, które powtarzane tysiące razy na łamach prasy brukowej stają się prawdą dla zwykłych ludzi i nie jest w stanie tego zmienić nawet wydany ostatnio przez ZG PZŁ biuletyn o efektywności działania struktur związkowych.

Fot. 1: Autor artykułu z myśliwymi, obok kapliczki.

Ostatnią publikacją, dostępną w całej europie, w której przedstawiono pozytywny wizerunek myśliwego, była bajka o „Czerwonym Kapturku”. Dowodzi to wyraźnie, jak trudno pisać o myśliwych w samych superlatywach.

Kapliczka św. Huberta

Modne stało się od jakiegoś czasu budowanie czy tez „fundowanie” tzw. kapliczek św. Huberta oraz ich uroczyste święcenie przy okazji różnorodnych rocznic, imprez itp. Kapliczki hubertowskie nie są niczym zdrożnym. Powinny w zasadzie służyć propagowaniu kultu św. Huberta, ale ich rola kończy się na uroczystości poświęcenia i wykonaniu kilku zdjęć do kroniki koła. Najczęściej kapliczki buduje się w obrębie posesji domków myśliwskich, czyli miejsc gdzie nie bywa nikt poza myśliwymi i ich przyjaciółmi. Miejsca takie nie cieszą się też wielką sławą wśród miejscowej ludności.

Kapliczka hubertowska powinna być wybudowana według projektu artysty znającego się na rzeczy. Nigdy nie może to być twór w formie budki, ula, dziupli, wykonany z tego co znaleziono w lesie bądź z materiałów odpadowych. Do budowy kapliczek nie należy używać materiałów tandetnych i tanich, ale najsolidniejszych i najtrwalszych. Kapliczka powinna przetrwać wiele lat, a nawet wiele pokoleń. Najważniejsze jest usytuowanie budowli. Najlepsze miejsca to skraje lasów, tuż przy wsi, gdzie kapliczka widoczna dla miejscowej ludności będzie bezpieczna przed ewentualnymi wandalami.

Coroczne msze hubertowskie powinny odbywać się przy udziale miejscowej ludności, specjalnie zapraszanej stosownymi afiszami ogłoszeniowymi oraz apelami z ambony w miejscowym kościele parafialnym. Po uroczystej mszy powinno odbyć się wspólne spotkanie oraz przynajmniej skromny poczęstunek, symboliczna lampka wina czy coś podobnego. Wpływa to bardzo korzystnie na polepszenie wizerunku myśliwych. Atmosfera rozluźnia się, ludzie żartują, nawet ze szkód łowieckich, które są utrapieniem obu stron.

Jeżeli w okolicy znajdują się kluby jeździeckie lub prywatni posiadacze koni wierzchowych to bezwzględnie należy zaprosić ich na mszę hubertowską osobiście tzn. przez przedstawiciela koła oraz specjalnym listem w którym podkreślimy nasz wspólny rodowód łowiecko-jeździecki. Można również zaprosić sokolników, hodowców psów myśliwskich, leśników; władze gminne, młodzież szkolną itd. Im większy rozgłos i więcej uczestników, tym lepiej dla poprawy wizerunku łowiectwa.

Podpieranie autorytetu naszego patrona mocą kultu Maryjnego uznałem za klucz do powodzenia przedsięwzięcia. Efekt tego jest obecnie taki, że w miesiącu maju przy kapliczce kobiety z przylegającej do niej części wsi, odprawiają nabożeństwa majowe, codziennie o osiemnastej, w czerwcu zaś czerwcowe i śpiewają pobożne pieśni religijne. W październiku odprawiają nabożeństwa różańcowe i nikogo nie dziwi msza hubertowska 3-go listopada. W dzień 2-maja tj. święto flagi państwowej, harcerze udekorowali kapliczkę flagami narodowymi. Wiejskie kobiety przynoszą też często świeże kwiaty i palą świeczki. Kult Maryjny, tak mocno zakorzeniony w naszej kulturze, stał się kluczem do tego, aby ludzie nieprzychylnie nastawieni do łowiectwa, spojrzeli na myśliwych z sympatią i w najgorszym razie z pobłażliwym uśmiechem, a nie nienawiścią.

Inwestycja w podobną budowlę na pewno z czasem zaprocentuje. Obiekt kultu (i kultury) musi żyć, ludzie muszą na niego patrzeć, widzieć go aby zapamiętywać pewne szczegóły, wzorce a tym samym kształtować swój pozytywny obraz myśliwego we własnej świadomości. Smutne są zapomniane kapliczki hubertowskie. Opuszczone, zaniedbane, gdzieś na odludziu w matecznikach leśnych, niczym wygnani bożkowie prasłowiańscy.
Nie pozwalajmy aby, polskie myślistwo stawało się coraz bardziej wyobcowane z kultury, religii i życia społecznego. Musi wychodzić do ludzi z głębin leśnych i z zakamarków domków myśliwskich.

Na pewno nie da się stworzyć idealnego wzorca kapliczki hubertowskiej. Gdyby nawet taki był to trudno, żeby wszystkie tego typu budowle były bliźniaczo do siebie podobne. Dziwi mnie, że jak do tej pory nie wypowiedział się w tej kwestii żaden z naszych kapelanów łowieckich.

Fot. 3: Członkowie Koła Łowieckiego "Żubr" w Częstochowie po uroczystym poświęceniu kapliczki.

Niektóre motywy łowieckie, prezentowane publicznie, są dla postronnych odrażające i budzą niechęć. Na całym świecie krzyż hubertowski jest przedstawiany we wieńcu na głowie jelenia, a nie na czaszce. U nas godłem związkowym jest czaszka jelenia z okazałym wieńcem. Podobny motyw umieściłem początkowo na swojej kapliczce, lecz szybko zdałem sobie sprawę, iż przeciętny, wrażliwy człowiek (nie myśliwy), czy też dziecko, nie będzie mieć pozytywnych skojarzeń, patrząc w ciemne oczodoły metalowej czaszki. Dokonałem zamiany czerepu na wykłuty z blachy łeb jelenia, którego widok nie budzi tak negatywnych skojarzeń. Warto zwrócić uwagę na ten aspekt, w kontekście przyszłych działań mających na celu poprawę wizerunku łowiectwa i jego odbioru wśród społeczeństwa.

Podobnie wygląda sprawa obecności na mszach hubertowskich ubitej zwierzyny. Ludzie postronni, kobiety i dzieci patrzą na podobne praktyki z przerażeniem. Składanie tego typu darów, czy ich święcenie, nie jest miłe naszemu patronowi, co starałem się zaakcentować na swoim obrazie.

Do naszego patrona powinniśmy zanosić prośby o opamiętanie w walce o utrzymanie dotychczasowej polityki związku w świetle pogarszającego się obrazu polskiego łowiectwa. Jesteśmy wprawdzie po wyborach „nowych – starych” władz i nadzieje na wszelkie zmiany nie rosną w siłę.

Mamy jednak swojego świętego i przekonanie że czasem cuda się zdarzają.

Fot. 4: Kapliczka w chwili obecnej - 28.05.2001 r.

"Nawrócenie Świętego Huberta" - obraz Leszka Ciupisa




Modlitwa do Świętego Huberta - patrona myśliwych

Święty Hubercie prosimy Ciebie,
Abyś przez swoje wstawiennictwo
Wyjednał nam u Dobrego Boga
Łaski, które skierują nasze życie
Na drogę ku świętości.

Uchroń nas, abyśmy nigdy nie byli
Narzędziem bezmyślnej i okrutnej śmierci,
Ale żeby śmierć, którą zadajemy stawała się dla nas
Bramą do poznawania wartości życia.

Wspieraj nas i naszych braci,
Aby wiernie trwali na straży
W obronie poszanowania szlachetnych ideałów,
Pozostawionych nam przez naszych ojców

Pobłogosław! Byśmy mieli odwagę i siłę,
Jako myśliwi stawać się głosicielami prawdy,
A dobro niech zamieszka na zawsze
W naszych, pięknych i czystych sercach.

Przez Chrystusa, Pana Naszego.

          Amen

     L. C. luty 2010

Leszek Ciupis

powrót na początek strony