PORADY

Strzelanie kulami z luf gładkich


Pomimo, że mamy na naszym rynku ogromny wybór broni o lufach gwintowanych to strzelanie pociskami kulowymi z luf strzelb śrutowych (gładkolufowych) nadal cieszy się sporym zainteresowaniem.

Można śmiało powiedzieć, że dubeltówka śrutowa to najbardziej typowa i uniwersalna broń myśliwska. Można z niej polować na wszystko od przepiórki po jelenia.


Pomijam fakt, że strzelanie z luf gładkich jest mocno ograniczone przy niektórych gatunkach zwierzyny, ale to nie zmienia istoty zagadnienia.

Strzał tzw. popularnie "breneką", czyli pociskiem wynalezionym przez p. Wilhelma Brenece na odległość do trzydziestu metrów jest w stanie powalić "w ogniu" każdą europejską zwierzynę pod warunkiem dobrego ulokowania kuli. Niesiona przez tenże pocisk energia ok. 1500 – 1700 J oddana przy dużej masie własnej pocisku i przy małej prędkości czyni go zadziwiająco skutecznym i odpornym na przeszkody terenowe. Znane są przypadki skutecznego trafienia po uprzednim przestrzeleniu drzewa grubości ludzkiej ręki.

Skuteczność rażenia zwierza na polowaniu w zasadzie nie podlega dyskusjji. Podstawowy problem leży w celności tzw. "brenek". Testowane strzelby albo strzelają nimi dobrze albo źle. Od czego to zależy i jak można uporać się z tym problemem? Warto przecież zawsze mieć w kieszeni brenekę i przy spotkaniu np. dzika na polowaniu na kaczki posłać mu ją celnie za ucho okrywając się wieczną chwałą. Jest w tym sama prawda tzn. tak być powinno, ale aby do tego dojść należy zbadać kilka spraw i zrozumieć kilka mechanizmów, które rządzą brenekami w locie z lufy, prosto (bądź nie zawsze) za ucho starego odyńca.


Breneka a pełne czoki

Każdy niemal myśliwy wie, że nie można strzelać brenekami z luf o pełnych czokach ponieważ może nastąpić rozdęcie, rozerwanie bądź inne uszkodzenie, które chociażby trochę, ale wpłynie zawsze negatywnie na dalsze strzały śrutowe. Nie ma w tym prawie wcale prawdy. Jeżeli stosujemy tzw. breneki myśliwskie obojętnie, jakich firm, ale przeznaczone do polowania to nie ma w zasadzie możliwości zniszczenia czoków broni śrutowej. Wyjątki stanowią np. gumowe pociski kal. 12 stosowane do strzelb o lufach cylindrycznych używanych przez policję do tłumienia zamieszek. Mogą one zniszczyć broń myśliwską. Są to jednak pociski nie do polowania, choć bywały w handlu w sklepach myśliwskich wolnego rynku. Zdarzają się też strzelby starszego typu o cechowaniu luf od spodu przy komorach nabojowych napisem: "nie na kule" w różnych językach. Najczęściej spotykane w Polsce pochodzenia niemieckiego z napisem: "Nich für kugel".

Były to przeważnie wysokiej klasy śrutówki na ptactwo o bardzo delikatnych i cienkich lufach, bardzo lekkich do strzelania bardzo drobnym śrutem. Strzał dobrą breneką z takiej fuzji raczej by jej nie zaszkodził, ale w czasach, kiedy broń ta powstawała stosowano jako kule różne, groźne dla samych strzelb wynalazki, jak choćby okrągłe kule, które były nieściśliwe podczas opuszczania wylotu lufy, a tym samym czoka.

Tak więc określenie "nie na kule" można było rozumieć raczej dosłownie.


Pozostawała druga bardziej istotna kwestia, a mianowicie celności brenek lub raczej strzelb albo luf danych strzelb. Najczęściej bowiem przy testach na celność strzelania "kulami" okazuje się, że dubeltówka np. "lubi" takie a nie inne pociski, czyli ich celność jest dobra lub zadowalająca. Innych "nie lubi", czyli daje ich spory rozrzut, lub z jednej lufy strzela dobrze, a z drugiej źle. Wynika z tego, że im większe zwężenie, czyli im "pełniejszy" czok, tym celność gorsza. Jest w tym sporo prawdy. Jednak w przeciwną stronę sprawa ma się podobnie, czyli im "luźniejszy" czok, tym celność też mniejsza, gorsza.

Z doświadczeń, które każdy może sam przeprowadzić np. na strzelbach o lufach z wymiennymi czokami wynika, że najlepsze skupienie osiągamy przy strzelaniu z lufy o czokach średnich bądź o nieco mniejszym zwężeniu.

Jeżeli byśmy wyjęli pocisk z łuski i próbowali przepchnąć go przez przewid lufy to najczęściej udaje się to bez większego oporu przy pomocy wyciora, jednak tylko do tzw. czoka, który stawia pociskowi wyraźny opór.

Jeżeli lufa jest cylindryczna, to taki luźny pocisk opuszcza ją mówiąc najprościej "jak sam chce" i leci niezbyt celnie, podobnie jak kula karabinowa bez gwintu w lufie. Jeżeli natomiast natrafia na zwężenie średnie bądź minimalne, to stabilizuje go ono na tyle, że tor jego lotu jest w dużym stopniu powtarzalny za każdym razem. Wówczas celność jest dobra. Jeżeli natomiast pocisk natrafia na spore zwężenie, to ulega on znacznej deformacji przy przeciskaniu się przez nie.

Deformacja polegająca na lekkim ściśnięciu ołowianych lotek czy skrzydełek itp. Bądź na chwilowym ściśnięciu gumowego czy plastikowego, specjalnego płaszcza nie ma wpływu na celność strzału takim pociskiem. Znaczenie ma tu całkiem inne zjawisko fizyczne. Każda lufa, nawet taka od dubeltówki ( zlutowana z drugą oraz z szyną celowniczą) podlega zjawisku wibracji. Im ciaśniejszy czok, tym wibracje większe i tzw. "rzucanie" kulą po tarczy. To "rzucanie" bowiem jest na tyle przypadkowe i nieprzewidywalne, że nie da się ustawić w żadnym logicznym schemacie, jak ma to miejsce w broni gwintowanej, w której także lufa wibruje, ale nieco inaczej.

Opowieści o specjalnych brenekach skonstruowanych do pełnych czoków należy traktować jako mity. Jeżeli udało się coś zrobić konstruktorom broni na przestrzeni ostatnich stu dwudziestu lat (od tylu bowiem nie wynaleziono wiele nowego) to skonstruowano czoki o kształcie długiego stożka, które najlepiej "prowadzą" pociski kulowe.

Budowano też strzelby o prawych lufach nieco ciaśniejszych z takim czokiem, ale było to bardzo kosztowne i nie dawało radykalnie lepszych efektów. Wynaleziono też czoki gwintowane tzw. "paradoksy" i specjalne pociski do nich przeznaczone w kształcie małych szpulek do nici. Strzelały one też nie rewelacyjnie, gdyż wibracje lufy były znacząco duże, choć pocisk miał jakąś tam stabilizację ruchem obrotowym. Wynalazek ten był jedynie nowością rynkową o krótkim żywocie. Ze strzelb z "paradoksem" niemal nie dało się strzelać śrutem chyba, że na odległość do dziesięciu metrów, gdyż dalej rozrzut był nieobliczalny.

Na naszym rynku można też spotkać naboje kulowe (przeważnie w kal. 12) z małym pociskiem sztucerowym np. w kal. 500 (czyli 12,7 mm) osadzonym w plastikowym płaszczu. Pociski takie są przeznaczone do specjalnych strzelb o lufach cylindrycznych z gwintem, używanych w Ameryce do polowania np. na jeleniowate. W naszych dubeltówkach mogą one w skrajnych przypadkach uszkodzić czoki. Są też mało skuteczne, gdyż pocisk pozbawiony ruchu obrotowego koziołkuje w locie i daje duży opad.

Podobnie gorsze własności, jeśli chodzi o lekkość i komfort użytkowania dają naboje typu Magnum. Wiadomo bowiem, że tzw. "breneka" jest tym celniejsza im wolniej leci, czyli jeżeli jest nie za szybka. Bardzo silny odrzut broni przy strzale też ma wpływ na celność i to w wielu aspektach praktycznych.

Reasumując, należy przyjąć, że najlepsze są ciężkie pociski ołowiane o umiarkowanej prędkości i wystrzeliwane z luf o stałych czokach. Dlaczego czoki wymienne są tu gorsze? Ponieważ nigdy nie wiadomo, co nam się przydarzy na polowaniu i jakie akurat tuleje będą w lufach. Pamiętajmy, że brenekę traktujemy głównie jako pocisk "awaryjny" (na wypadek niespodziewanego spotkania z dzikiem, dostrzelenia postrzałka, ataku dużego drapieżnika itd.).

Udowodniono też naukowo, że czoki stałe podlegają mniejszym wibracjom niż czoki wymienione (wkręcane) jest to jednak temat na osobny, obszerny artykuł.

Warto omówić jeszcze jeden istotny aspekt stosowania brenek. Strzelanie pociskami kulowymi z luf gładkich przy dużej wprawie strzelca w strzelaniu śrutowym daje spore przełożenie na skuteczność, czyli celność tych strzałów.

Myśliwy, który opanował strzelanie tzw. intuicyjne, czyli z "przyrzutu" nie ma kłopotów z szybkim ulokowaniem kuli na komorze przeskakującego przez leśny dukt dzika. Zdarza się, że zwierz otrzymuje dwie celne zdublowane odruchowo kule, jak na polowaniu na ptaki czy zające. Stosowanie w takich przypadkach kolimatorów czy lunet biegowych jest całkowitym nieporozumieniem i przynosi więcej szkody niż pożytku. Lepiej też sprawdza się tu dubeltówka dwuspustowa niż jednospustowa z selektorem. Im mniej przełączników i komplikacji tym lepiej. Nie jest to zresztą pole do polemiki tak ostatnio modnej w Internecie opanowanym przez środowiska polemizujących dyletantów.

Kolejnym ważnym atutem brenek jest ich odporność na zmianę kierunku toru lotu oraz stosunkowo mały zasięg, co znacznie wpływa na bezpieczeństwo ich stosowania w praktyce. Są oczywiście wyjątki w postaci pocisków stalowych w plastikowych płaszczach, które mają dużą skłonność do rykoszetów nawet wielokrotnych, ale ich stosowania nie polecam, podobnie jak brenek gumowych – policyjnych.

Najbezpieczniejsze i najskuteczniejsze są klasyczne pociski typu "breneeke", które produkuje wiele firm na świecie. Bardzo dobrze sprawdzają się też pociski polskie typu W-8.

Warto też zakupić po małej paczce z kilku rodzajów takiej amunicji i przeprowadzić indywidualny, skrupulatny test na strzelnicy, aby wybrać dla swojej strzelby najlepszy typ pocisku. Można też bez obawy sprawdzić skuteczność obu luf bez względu na rozmiar czoka. Pamiętajmy jednak stosować amunicję dobrych sprawdzonych marek i o długości łuski 70 mm lub 65 mm dla komór 70 mm.
Warto też przeprowadzić test na siłę przebicia breneki.

Z moich doświadczeń wynika, że pocisk kal. 12 oryginal brenece, wystrzelony na odległość trzydziestu metrów przebija na wylot 6 calowych desek sosnowych złożonych razem. Jest to ok. 15 cm drzewa.

Realna odległość do strzału breneką do dzika w lesie na polowaniu zbiorowym to ok. 35 m do zwierza stojącego "na blat" czyli bokiem, ok. 20-25 m idącego truchtem" i ok. 10-15 m w pełnym biegu bądź przesadzającego linię. Strzelamy wówczas na lewo i poza miot.

Podane przeze mnie odległości mogą dziwić mistrzów strzeleckich, ale moje porady są dla myśliwych średnio przeciętnych, którym to mogą pomóc. Jeżeli ktoś uważa, że są one szkodliwe dla jego kunsztu nie powinien ich stosować.

Pamiętajmy też, że polujemy w lesie, gdzie niestety jest dużo drzew, ponadto naganka w miocie i sąsiedzi na linii. Należy zatem strzelać bardzo rozważnie i skutecznie, nie ryzykując i bez brawury. Podobne odległości odnoszą się do strzelania kulą, które wcale nie jest łatwiejsze. Na polowaniu ciągle najważniejszym pozostaje nie broń, ale to, kto pociąga za spust i to decyduje o jakości i celności strzałów.


Leszek Ciupis

powrót na początek strony