PORADY

Bączki, antabki, strzemiączka...


Są to od dawnych czasów bardzo ważne urządzenia pozwalające na zapięcie do broni myśliwskiej pasa, który pozwoli nosić ją wygodnie podczas polowania np. przewieszoną przez ramię.

Jeszcze do niedawna rusznikarze sami wytwarzali bączki do budowanej przez siebie broni bądź do tej, która trafiała do nich do remontu. Dzisiaj takie podzespoły przeważnie kupuje się gotowe. Są to odlewy ciśnieniowe, precyzyjne, wytwarzane na masową skalę jak niemal wszystko w obecnych czasach.


Samodzielne wytwarzanie bączków nie było procesem łatwym. Składało się z kilku operacji przy użyciu skomplikowanego sprzętu i oprzyrządowania oraz niemałej wiedzy ogólnej w tej materii.


Pierwszym etapem było kucie na gorąco przy użyciu młota mechanicznego i specjalnych tzw. matryc, czyli stalowych form, które pod bardzo silnym uderzeniem prasy – młota odciskają kształt bączka z rozgrzanego do czerwoności stalowego pręta (ze stali odpowiedniego gatunku).

Kolejny etap to wycinanie odkutych wstępnie bączków z przekutego pręta, który wygląda teraz jak płaskownik z wystającą połówką bączka. Stosuje się do tego prasy z zamontowanym specjalnym przyrządem o nazwie wykrojnik.

Po wykrojeniu elementy już trochę przypominające bączki do broni należy rozgrzać w specjalnym piecu hartowniczym do czerwoności i zostawić na kilkanaście godzin, aby wraz z piecem bardzo wolno wystygły. Powoduje to, iż struktura krystaliczna metalu, z którego są one wykonane, zmieni się z bardzo drobnej (po grzaniu i kuciu) na nieco grubszą, a twardość ich ujednolici się i nie będzie tak duża, co pozwoli na poddanie się dalszej obróbce.

Kolejny etap to wykrawanie środka, czyli miejsca, gdzie wchodzi pasek do broni. Wykonuje się to także za pomocą specjalnego wykrojnika i prasy. Po kuciu, okrawaniu i wykrawaniu surowy bączek jest krzywy we wszystkich płaszczyznach i aby nadawał się do wykańczania należy teraz poddać go prostowaniu. Polega to na umieszczeniu w specjalnym narzędziu, które przy docisku prasą ok. 20 t spowoduje nadanie właściwego kształtu, czyli wyprostuje go.


Potem frezowanie nacięcia, w które wchodzi główka śruby i wiercenie otworu pod śrubką mocującą (w trzech operacjach trzema wiertłami) oraz gwintowanie otworu. Potrzebna jeszcze będzie śruba z główką i otworem, którą wykonujemy na tokarni, potem frezowanie i wiercenie otworu. Dochodzi jeszcze toczenie śruby-ośki bączka i nacinanie rowka pod śrubokręt.

Na koniec wykańczanie bączka pilnikami i papierami ściernymi, polerowanie, pasowanie, aby części przylegały idealnie i nie miały luzów. Potem oksydowanie i już można wykonany bączek zamocować w kolbie strzelby. Proste? Oczywiście, że tak, jak się o tym czyta lub ogląda fotografie. W rzeczywistości proces technologiczny wykonania prostego bączka odnosi się do wielu prac rusznikarskich, żmudnych, bardzo skomplikowanych i trudnych.

Przeciętny rzemieślnik nie wykonuje samodzielnie bączków, lecz kupuje gotowe. W dobrych pracowniach są one nadal wykonywane choćby po to, aby nauczyć adeptów sztuki posługiwania się narzędziami podczas pracy. Zwłaszcza chodzi tu o obróbkę ręczną. Uczeń rusznikarski podczas praktyki nie wykonuje młotka czy cyrkla jak to ma miejsce w szkole zawodowej dla ślusarzy. Wykonuje bączki, obejmy do lunet, montaże lunet, hakowe, wózkowe i wiele innych, gdzie wielką wartość stanowi obróbka ręczna.

Bączki ułatwiają myśliwemu życie na polowaniu. Gdyby nie one, trzeba byłoby nosić broń cały czas w dłoniach. Zdarza się jednak, że mogą to życie zatruć i zniweczyć trudy polowania.
Przykład: myśliwy siedział na zwyżce przy owsisku, była noc, cisza jak "makiem zasiał". Stary, dobry dryling spoczywał w pełnej gotowości bojowej na kolanach myśliwego. Naraz zjawił się duży pojedynek. Wyszedł niespodziewanie i bezszelestnie jak duch. Był nie dalej jak sześćdziesiąt metrów. Myśliwy powoli uniósł broń do strzału i wtedy ledwie słyszalnie zabrzęczał bączek, który miał znikomy luz. Co było dalej nie muszę pisać, bo każdy wie, a jak nie wie to niech zabrzęczy dzikowi za uchem, ba, usłyszy nawet ze stu metrów.

Należy sprawić, aby bączki nie brzęczały. Najprostszy sposób to owinąć je np. gumką do włosów tzw. "frotką", którą pożyczamy od narzeczonej, córki lub teściowej. Najlepiej jednak pozbyć się luzu zamiast stroić dryling w części garderoby damy swego serca (może to mieć jedynie korzystne znaczenie magiczne, czego nie sprawdziłem).


Aby skasować luz na klasycznym bączku z tzw. mostkiem, który to jest najczęściej spotykany w broni myśliwskiej, należy: wykręcić ośkę bączka małym, mocnym śrubokrętem, a następnie mocując bączek w imadle zaopatrzonym w ochraniacze szczęk, (aby go nie pokaleczyć) przeciąć mostek wąskim brzeszczotem piłki włosowej do metalu. Sprawi to, że po ponownym skręceniu z mocniejszym dociągnięciem śrubki luz zniknie i bączek nie będzie "latał". Sprawdzamy też stan śrubki, czy nie jest wytarta i czy przez długotrwały luz nie spowodowała wytarcia otworu w główce śruby (na kolbie) lub główce sztabki (na lufach). Jeśli tak, to należy otwór wytulejować (wstawić tuleję redukcyjną – w skrajnych przypadkach) lub po prostu rozwiercić otwór na większy.









Najczęściej spotykane są ośki o średnicy O 3,5 mm i takim gwincie (w broni niemieckiej). W rosyjskiej zdarzają się śrubki-ośki 3,O mm. Rozwiercać otwory można maksymalnie do 4,O mm.

Przy czyszczeniu broni zawsze należy smarować bączki, aby się nie wycierały i sprawdzać czy śruby - ośki nie luzują się. Żywotność bączków jest wtedy bardzo długa. Smarowania najlepiej dokonywać olejem przekładniowym o oznaczeniu 80/90 stosowanym w samochodach. Można go nabyć w każdej stacji wymiany oleju w cenie ok. 20 zł za 1 l. Taka ilość wystarcza na potrzeby smarowania kilku sztuk broni przez sto lat. Oleje o takiej wysokiej lepkości bardzo dobrze trzymają się mechanizmów i niwelują tarcie niemal do zera. Są one godne polecenia i w innych mechanizmach za wyjątkiem mechanizmów odpalających, gdyż na mrozie gęstnieją, co może wpłynąć negatywnie na odpalenie ładunku (naboju).

W ostatnich latach weszły w użycie masywne bączki uniwersalne do broni, które można samodzielnie zamontować. W kolbie wiercimy otwór o średnicy nieco mniejszej niż śruba bączka (o jakiś 1 mm), nawiercamy następnie na głębokość ok. 4 mm wiertłem o średnicy równej średnicy śruby, (aby wkręcana śruba nie wyłupała ścianek otworu, co popsułoby estetykę osady) i już możemy ją wkręcać.

Drugi bączek mocujemy na lufie w odpowiednim miejscu, które dobrze jest określić eksperymentalnie (zakładając obejmę"na sucho"). Bączek zamocowany za blisko nakładki, (czyli za nisko) spowoduje, że strzelba będzie odchylać się lufami do tyłu, co bardzo przeszkadza. Jeżeli z kolei umiejscowimy go za wysoko, broń będzie "wisieć" i źle"leżeć" na ramieniu, a szybkie złożenie się do strzału będzie trudne. Może też cisnąć lufami w okolicy łopatki i stwarzać poważny dyskomfort. Gdy już ustalimy punkt mocowania bączka należy miejsce jego usytuowania dobrze przemyć acetonem w celu odtłuszczenia, podobnie obejmę bączka, a następnie lekko posmarować powierzchnię przylegania obejmy do lufy mocnym klejem epoksydowym. Nadmiar kleju należy (po skręceniu i ustawieniu) dobrze zetrzeć wilgotną szmatką.

Najpierw skręcamy śrubkę główną bączka, a następnie kontrę, czyli śrubkę z otworkiem na osi bączka. Nie polecam do klejenia preparatów do zabezpieczania śrub przed wykręceniem. Nie nadają się one w ogóle do stosowania w rusznikarstwie. Ja od lat stosuję sprawdzony klej "UHU plus 300 kg epoxy", stosowany w renomowanych rusznikarniach na całym świecie. Aby zluzować bardzo mocne i wytrzymałe połączenie tym klejem wystarczy podgrzać je do temperatury 90 st. C, czyli np. w gorącej wodzie.

Bączki odpinane mają tę zaletę, że można je szybko odpiąć razem z paskiem, np. na ambonie, aby nie spowodować hałasu czy zaczepienia paskiem w ciemnościach np. o kolana towarzyszki łowów, co mogłoby spłoszyć zwierzynę.


Leszek Ciupis

powrót na początek strony