PORADY

Renowacja osady broni myśliwskiej


W dobie wielkiego pośpiechu, w pędzie ku nowoczesnym technologiom, nachalnego marketingu i nie zawsze uczciwej reklamy połączonej z promocją zdawałoby się że nasze stare, wysłużone strzelbiny nikogo już nie zadziwią i powinny odejść w zapomnienie. Tak jednak nie jest. Wiekowe nierzadko egzemplarze mają swoją duszę. Ich stare, sczerniałe kolby pamiętają nasze sukcesy i porażki. Zdarza się, że nie tylko nasze, ale i naszych ojców i dziadków. Pamiętam stary dryling mego wuja, którzy na blacie kolby nosił długą i głęboką rysę po cięciu szablą dziczą, pamiątkę niebezpiecznej przygody w której być może uratował życie swego właściciela. Żaden rusznikarz nie ośmielił się zaproponować wymiany pękniętej osady. Ratowano je wszelkimi sposobami. I my też powinniśmy tak postępować z własną bronią.

Zaczynamy od odłączenia osady od części metalowych. W przypadku, jeśli kolba jest pomalowana grubo lakierem bezbarwnym bądź politurą, należy ją oskrobać, najlepiej używając do tego kawałków potłuczonej szyby okiennej. Warstwy starego lakieru delikatnie zeskrobujemy, miejsce przy miejscu. Jeżeli drewno zaczyna się poddzierać, zmieniamy kierunek na przeciwny (fot. 2). Po kilku minutach dochodzimy do wprawy. Należy uważać aby nie zaniżyć drewna w miejscach styku z osadzonymi w nich elementami metalowymi, gdyż po renowacji kolba będzie wyglądać jakby się skurczyła. Tak więc ostre brzegi kantów zostawiamy nietknięte - należy je delikatnie przeszlifować drobnym papierem ściernym (wodnym o gradacji 380).

Fot. 1

Po oskrobaniu z lakieru i brudu, jeśli drewno jest sczerniałe od oliwy i smarów, możemy poddać je myciu roztworem 10% sody kaustycznej w wodzie (ciepłej). Smarujemy pędzlem w gumowych rękawiczkach, zmywając zanieczyszczenia w jednym kierunku (z góry na dół). Jeżeli brud nie ustępuje możemy spróbować sczyvcić go mięciutką szczoteczką z drutu mosiężnego bądź starą twardą szczoteczką do zębów. Zauważamy, że z drewna wypływa jakby brudne, herbaciane błoto. Po kilku do kilkunastu minutach, kiedy brudny kolor ustąpi, wycieramy je do sucha szmatą i osuszamy suszarką do włosów.

Fot. 2

Aby zniwelować żrące działanie sody na drewno i na przyszłe powłoki trzeba kolbę zmyć dokładnie octem spożywczym i odczekać około 1 godziny.

Przystępujemy teraz do szlifowania papierem ściernym. Używamy do tego wodnych papierów do lakierów samochodowych. Zaczynamy od gradacji ok. 300, starannie szlifując na sucho małymi kawałkami. Można też posłużyć się kostką filcową albo korkową przy powierzchniach płaskich, aby nie wyszlifować dołków. Powinniśmy uważać aby zachować ostrość krawędzie np. brzegu policzka (baki). Przed szlifowaniem przykręcamy stopkę plastikową oraz zakończenie chwytu, aby je zeszlifować razem z kolbą.

Fot. 3

Po dokładnym wygładzeniu należy odrysować ołówkiem kształt kratkowania chwytu i przystąpić do jego nacięcia, bądź odnowienia starej kratki.

Jeśli kolba (nakładka) była pęknięta, soda na pewno usunęła tłuszcz ze wszystkich szczelin (pęknięć) i możemy przystąpić do jej sklejenia. Jeśli kleimy kolbę bez uprzednich czynności, bo jej stan jest zadawalający. Wówczas nie stosujemy sody kaustycznej, ale odtłuszczamy pęknięte miejsca acetonem technicznym. Starannie nakładamy klej pędzlem tak, aby wpłynął on głęboko we wszystkie pory pęknięć a nawet wypływał z drugiej strony. Czynność powtarzamy kilkakrotnie. Mycie acetonem należy wykonywać w miejscu przewiewnym, gdyż można ulec zatruciu.

Wykorzystując sodę pamiętajmy, że jest ona substancją żrącą i musimy zachować szczególną ostrożność. Pracujemy w rękawicach gumowych i okularach ochronnych. W razie kontaktu ze skórą natychmiast przemywamy takie miejsca octem, a dopiero później dużą ilością wody. Nie stosujemy do tego celu mydła!

Tak przygotowaną osadę oglądamy czy nie wymaga wzmocnienia np. śrubami lub kółkami. Często zdarza się że osady produkcji rosyjskiej pękają wzdłuż szyjki od wąsa baskilii w płaszczyźnie pionowej. Należy wyeliminować tego przyczynę. Może nią być złe spasowanie z baskilią (za ciasne) właśnie w miejscu styku drewna z metalem. W przypadkach takich wąs baskilii działa jak klin powodując 'rozłupanie' kolby. Należy w tym miejscu lekko wyluzować drewno małym dłutkiem do drewna. Jeśli pęknięcie jest spore, oprócz kleju należy zastosować skręcenie śrubą z nakrętką (nie wolno stosować wkrętów do drewna lub blachowkrętów). Główkę śruby (najlepiej z gwintem M4) wpuszczamy nieco głębiej, nakrętkę również, aby po sklejeniu i skręceniu można było zamaskować ją wklejając króciutkie kawałki kołeczka z drewna o średnicy otworu. Pamiętamy że śrubę umieszczamy w miejscu, gdzie nie będzie kolidowała z mechanizmem wewnętrznym baskilii (kurki, sprężyny, bezpiecznik). Można też w miejscu pęknięcia wywiercić otwór o średnicy fi 5 - fi 6 i wzmocnić spoinę wklejeniem kołeczka lub dwóch z drewna.

Osadę kleimy klejem 'UHU plus 300 kg eposy', dwuskładnikowym, dokładnie wcierając go w najdalsze zakamarki szczelin. Klej ten można nabyć prawie we wszystkich supermarketach budowlanych typu Castorama, OBI, Praktiker itd. Stosowanie innego stanowczo odradzam! Można pomóc sobie rozchylając pęknięcia przez podważanie nożem lub np. śrubokrętem. Klej można też podgrzać suszarką do włosów, co zwiększy jego płynność. Po nasmarowaniu klejem pęknięte miejsca owijamy dokładnie taśmą klejącą (najlepiej mocną plastikową do paczek) i zostawiamy na 24 godziny.

Fot. 4

Jeśli mamy do czynienia z pęknięciem na dwie części po skosie, trzeba obie połówki drewna zabezpieczyć przed przesuwaniem się (ślizganiem na kleju) za pomocą dwóch małych gwoździków bez łebka. Wbijamy je w dwóch miejscach na jednej połówce, dostawiamy drugą i dociskamy. Kiedy ściągniemy osadę taśmą klejącą na pewno klejone elementy nie zmienią swojego położenia.

Jeśli osada pękła z odpryskami lub też została np. urwana w szyjce kolby, klejenie może okazać się niemożliwe. Jeśli wcześniej elementy drewniane były klejone, należy pozbyć się starego kleju np. przez zeskrobanie go. Kleje epoxydowe jak Distal czy Poxipol można podgrzać opalarką lub suszarką, przy klejach typu Kropelka czy Cyamopan zostaje tylko skrobanie (kleje te nie nadają się do klejenia kolb!).

Po sklejeniu nadmiar stwardniałego kleju zeszlifowujemy papierem ściernym. Osadę sklejoną i przeszlifowaną papierem ściernym o gradacji 320 oraz ok. 500, jeśli kratka chwytu nie uległa zatarciu lub uszkodzeniu (np. zagnieceniu, skaleczeniu itp.) można nacierać olejem lnianym oczyszczonym (do kupienia w sklepach dla artystów plastyków).

Najczęściej jednak kratkę trzeba poprawić albo wręcz naciąć od nowa. Nacinaniu kratki poświęciliśmy wcześniej osobny artykuł. Nacieranie osady olejem lnianym ma na celu zaimpregnowanie jej oraz 'wyciągnięcie' rysunku słoi drewna. Orzech pod wpływem oleju ożywa.

Przystępujemy teraz do szlifowania ostatecznego tj. papierem wodnym o nr 600 - 800, na olej lniany (fot. 4). Szlifujemy drewno dokładnie, miejsce przy miejscu ścierając olej zanieczyszczony pyłem drewnianym i smarujemy nowym olejem. W ten sposób papier nie zapycha się i małym kawałkiem możemy wyszlifować całą kolbę.

Fot. 5

Na koniec można osadę wypolerować wcierając olej dłonią. Stara receptura mówi że wcierany tak długo, aż dłoń będzie gorąca i czerwona a kolba gładka. Wszystkie czynności można wykonywać etapami, w wolnych chwilach. Pośpiech nie jest tu wskazany. Zwłaszcza nasycanie olejem lnianym, im trwa dłużej tym lepiej. Jeśli chcemy drewno lekko przyciemnić polecam ciemną politurę. Można też zastosować bezbarwną i inne. Bejcy do drewna ani bejcolaków jak też lakierów bezbarwnych nie wolno stosować. Odnawiając drewno pamiętajmy o oczyszczeniu i nasmarowaniu mechanizmów, które zdemontowaliśsmy przy tej okazji.


Leszek Ciupis

(Artykuł ten - w okrojonej wersji - ukazał się w "Braci Łowieckiej")

powrót na początek strony